Z kapustą w staniku. Odcinek 8 Ekwilibrystka stosowana

(Ze specjalną dedykacją dla Mamy pewnego Andrzejka.)

Jeśli człowiek nie śpi i nie bardzo odróżnia dzień od nocy, to czy nie może zjeść obiadu na śniadanie?-rozważała Carambola, wsuwając schabowego o piątej nad ranem. (Swoją drogą fascynujące ile znajomych można spotkać bladym świtem w internetach. )Trzeba nabrać sił przed całodniowymi igrzyskami olimpijskimi. Za chwilę na dobre zacznie się nowy dzień wymagający kolejnej dawki niemożliwego.

Bo tak na przykład zwykle w ciągu dnia zadzwoni jakiś telefon. A więc odbierz. Gdy po przeliczeniu masz tylko dwie ręce (poważnie, tylko?!) z czego jedna trzyma dziecko, a druga np. butelkę, pozostaje do wyboru: a) łokieć b) duży palec u stopy c) nos. Wszystko zależy od lokalizacji telefonu. Odbieranie nosem nie wchodzi w grę tuż przy podłodze, no może w momencie, gdy tam właśnie właśnie śpisz.

Podobnie jest ze światłem. Czasem jest zbyt ciemno by poruszać się po omacku, szczególnie, gdy Tatko ustawi na dywanie tor przeszkód ze swoich kapci i reklamówek z rzeczami do pracy. Światło najlepiej zapala się niczym rasowy piłkarz- z główki, a dokładnie z czółka. Warto uważać, żeby nie było mokre, bo może się to źle skończyć.

Pora obiadu. Odwracanie kotletów z dzieckiem na ręku nie wchodzi w grę. Najlepsze są szybkie potrawy samo gotujące się. Pierogi z zamrażalnika na przykład albo kasza manna błyskawiczna. Podchodzisz, wrzucasz, mieszasz, odchodzisz od gara.

Większą trudność sprawia zrobienie sobie kanapek. O tyle o ile położenie kawałka wędliny na chleb to nic, pod warunkiem, że ktoś Ci je pokroi.  Najlepiej kupować krojony chleb, krojone mięso, no, masła krojonego niestety nikt jeszcze nie wynalazł.

Można próbować wyższej sztuki i jednocześnie karmić dziecko, drugą ręką wykonując czynność prasowania, ale to sprawdza się tyko w przypadku karmienia butelką.

DSC04143

Dobra matka jest w stanie jedną ręką również umyć bez ryzyka stłuczenia (dziecka lub naczynia) talerz kubek czy butelkę.

Całodniowe siadanie i wstawanie bez podpierania się na niskie łóżko czy kanapę to idealne ćwiczenie dla kręgosłupa i nóg. Tylko patrzeć, a wyrabiasz sobie kolana sztangisty. Zwykle bardzo bolesne kolana.

Prawdziwą zmorą stają się rzeczy padające na ziemię. Z pomocą jednak przychodzi umiejętność nabyta już w czasach przedszkolnych. Carambola nigdy nie spodziewała się, że podnoszenie woreczków stopą może rozwinąć tak przydatne właściwości. Podnieść papierek, a nawet wytrzeć podłogę mokrą ścierką- cóż to za problem dla matki! Padające części garderoby? Pestka! Nakrycie się kołdrą? Ach, można to zrobić z palcem w nosie (gdyby tylko palec był wolny).

Dużo ćwiczeń odbywa się przy podłodze. Wieczne schylanie się do łóżeczka, do brzdąca leżącego w bujaku, do dziecka kontemplującego świat z poziomu punktu obserwacyjnego pod nazwą koc na podłodze. Doskonale wyrabia to mięśnie grzbietu (zwane potocznie garbem). Podnoszenie wózka oraz nosidełka również jest doskonałym treningiem, zapewniającym matce niezłą kondycję. Niech spadają oferty siłowni! Cóż ta sztanga w porównaniu z prawdziwym, ruszającym się ciężarem. Wiwat dźwiganie!

Prawdziwe żonglowanie jednak, to czas przewijania i kąpania malucha. Jak jednocześnie opanować wszystkie kończyny, wkładając je w odpowiednie otwory ubranka. Jak zapiąć pampers, gdy nóżki malucha wiją się z prędkością skrzydeł kolibra. To się nazywa sztuka moi mili. Sztuka ekwilibrystyki stosowanej.

Dodaj komentarz